A co gdyby Cliffs of Moher okazały się starymi, mądrymi gawędziarzami, którzy siedzą nad oceanem i opowiadają historie przez wiatr, fale i krzyki mew? Oto co mogłyby powiedzieć, gdyby klify mówiły:
Siadaj, dziecko, i słuchaj. Stoimy tu od 350 milionów lat. Tak, milionów. To zanim dinozaury były modne, zanim ludzie wpadli na pomysł, żeby zbudować Dublin, i zanim ktokolwiek pomyślał, że ryż można włożyć do sushi.
Codziennie patrzymy, jak Ocean Atlantycki się wścieka. Raz próbuje nas zmyć, kiedy uderza o 14-kilometrową linię brzegową, a raz się z nami droczy, a czasem daje nam tęczę, najlepiej widoczną z naszego najwyższego punktu na 214 metrze nad poziomem morza.Taka relacja – pełna pasji.
Zdarzyło się kiedyś, że maskonur osiedlił się w mojej szczelinie i urządził tam kawalerkę. Nawet nie zapytał o zgodę! Ale był uroczy, więc mu darowałem.
Mewy? Och, te nasze hałaśliwe współlokatorki… Wiecznie coś chcą. Jedzenia, atencji, dramy. Ale przyznam – bez nich byłoby tu zbyt cicho.
A turyści? Ooo, ci to dopiero! Co roku przychodzą, patrzą z zachwytem, robią zdjęcia, wchodzą do naszej kamiennej wieży O’ Brien’s Tower, szybko coś z niej zobaczyć, a potem idą na kawę, mówiąc, że 'te klify to jakieś szaleństwo’. Dziękujemy – wiemy. Trochę się staraliśmy.
A potem jeden klif mrugnął kamiennym okiem, a drugi kichnął wichurą i powiedział: Uważaj na brzeg, młody. My mamy czas. Ty masz grawitację. 😄