Chillouts: Park Rangers

Park rangersi są tam, gdzie przyroda mówi „wow”, a człowiek zaczyna robić rzeczy, które mogą to „wow” zepsuć 😄 Gdzie są park rangersi? Park rangersi pracują w Parkach narodowych – np. Yellowstone w USA, w rezerwatach przyrody – np. Arctic National Wildlife Refuge na Alasce, gdzie trzeba chronić delikatne ekosystemy. Po co są park rangersi? Pilnują, żeby turyści nie deptali rzadkich roślinek, nie karmili dzików chipsami i nie zabierali „na pamiątkę” skały wielkości telewizora. Sprawdzają, czy ktoś nie rozpala ogniska pod drzewem z suszonego liścia. Pomagają zagubionym turystom, którzy myśleli, że „niebieski szlak” to skrót. Uczą dzieci i dorosłych, dlaczego wilk nie jest zły, a kornik nie musi być twoim  wrogiem. Prowadzą wycieczki, opowiadają historie, które sprawiają, że nawet kamień staje się fascynujący.  Sprawdzają, czy szlaki są przejrzyste, czy toalety działają, i czy ktoś przypadkiem nie parkuje SUV-a wśród muflonów. Park rangerzy to tacy „leśni stróże prawa, przyrody i przyzwoitości”. Dzięki nim możesz chodzić po pięknych miejscach, podziwiać naturę, a jednocześnie nie być zjedzonym przez niedźwiedzia albo zasypanym przez śmieci. Są jak Google Maps + National Geographic + Straż Miejska — tylko z większym sercem do lasu 💚

Chillouts: Bobby

BOBBY – nie kuzyn Bob, tylko stróż prawa z wysokim, kultowym hełmem i drewnianą pałką!

W Wielkiej Brytanii, jeśli usłyszysz, że „przyszedł Bobby”, nie chodzi o kumpla z imprezy, tylko o policjanta – najczęściej tego w czarnym hełmie, który wygląda, jakby miał zaraz ogłosić herbatkę o piątej. Skąd się wzięła nazwa BOBBY? Otóż w 1829 roku ówczesny minister spraw wewnętrznych Wielkiej Brytanii, niejaki Sir Robert Peel założył londyńską policję. Ludzie, jak to ludzie, skrócili „Robert” do „Bob” i uznali, że skoro Bob stworzył policję, to jego podwładni muszą być BOBBIES! Na szczęście nie wybrali „Roberts” ani „Peelies” – brzmiałoby jak marka chipsów. Choć trzeba przyznać, że  BOBBY brzmi dużo bardziej przyjaźnie niż polskie odpowiedniki potocznie stosowane do określenia policjantów🤪.

Chillouts: Yellowstone

W sercu Ameryki, gdzie ziemia oddycha ogniem, a niebo mówi szeptem, istnieje miejsce, które zdaje się nie należeć do tego świata — YELLOWSTONE.

To nie jest zwykły park. To pradawna rana Ziemi, wciąż pulsująca ciepłem uśpionego tytana. Pod lasami, rzekami i dolinami kryje się gigantyczny wulkan — śpiący, ale nie martwy. Jego oddech czuć w gejzerach, które z sykiem przebijają się przez skórę świata, wyrzucając do nieba wrzące ostrzeżenia.

W nocy, gdy wiatr niesie zapach siarki, a wilki wyją w odległych kanionach, można odnieść wrażenie, że coś tu czuwa. Coś starego, może świadomego. Niektórzy Indianie mówią, że duchy rdzennych plemion wciąż wędrują po tych ziemiach, strzegąc sekretów, których nie odważyli się wypowiedzieć na głos.

W YELLOWSTONE nic nie jest takie, jakim się wydaje. Jeziora parują nawet zimą, drzewa umierają, stojąc, a kolorowe źródła wyglądają jak oczy patrzące wprost z innego wymiaru. Jeśli posłuchasz uważnie, usłyszysz więcej niż tylko szum wodospadów — być może to echo czegoś, co czyha… głęboko pod ziemią.

Bo YELLOWSTONE nie śpi. Tylko nieustannie czuwa.

Chillouts: Ħaġar Qim

Gdyby kamienie jednej z najbardziej znanych i jednej z najstarszych megalitycznych świątyni na Malcie👉 Ħaġar Qim przemówiły, ich rozmowa wyglądałaby mniej więcej tak:

GRUBAS (największy głaz w kompleksie):
Heh… pamiętam, jak mnie toczyli tutaj z oddali. Trzydziestu chłopa, dwa woły i gość w skórze z dzika, co cały czas krzyczał ‘TAM! NIE TU!’. Myśleli, że nie dam rady. A ja? Stanąłem i stoję. Pięć tysięcy lat bez zawrotów głowy!

ŁUKAŚ (kamień nad wejściem):
A mnie ustawili dokładnie na przesilenie letnie. O świcie światło wpadało przez moją szczelinę i oświetlało ołtarz. Czułem się jak latarka bogów! To nie była przypadkowa robota. To była kosmiczna architektura!

APSIA (kamień z jednej z apsyd):
U mnie odprawiano rytuały. Kadzidła, śpiewy, ofiary – czasem coś organicznego, czasem coś… bardziej mięsistego. Zawsze było tu ciepło, pełno ludzi, dźwięki bębnów. Dziś tylko echa, ale wtedy? Czułam się jak święta grota.

FIGURAN (kamień, przy którym znaleziono posążek bogini):
Eee, a pamiętacie Tę Wielką – Boginię Matkę? Stała przy mnie przez wieki. Taka masywna, taka płodna… Symbol życia, kobiecości i dobrych zbiorów. Teraz leży w muzeum i robi karierę, a ja wciąż tu, z widokiem na krzaki.

MCHÓWKA (mały kamień z boku, porośnięty mchem):
Nikt mnie nie zauważa. Niby mała jestem, ale trzymam większych braci w pionie! Kiedyś dzieci biegały po mnie, dziś turyści próbują mnie sfotografować, myśląc, że jestem ‘kamieniem z duszą’. Może i jestem.

CENTRUS (kamień z centralnej komory):
A pamiętacie, jak archeolodzy przyszli? Najpierw tacy grzeczni – notatki, pędzelki, łopatki… A potem: BUM – namiot, ochrona, ogrodzenie. Teraz turyści mówią o nas ‘najstarsza świątynia w Europie’. A my? My tu zawsze byliśmy.

GRUBAS (zamyślony):
Tyle się zmieniło. A my wciąż tu. Cisi świadkowie epoki, w której ludzie czcili słońce, ziemię i kamień… i może, tylko może – rozumieli więcej, niż myślimy.

I tak kamienie szeptały do siebie, jak zawsze – tylko bardzo, bardzo powoli. Bo kiedy masz 5000 lat, pośpiech nie ma sensu. A Ty? Który z kamieni słyszysz najgłośniej?  

Chillouts: Cliffs of Moher

 A co gdyby Cliffs of Moher okazały się starymi, mądrymi gawędziarzami, którzy siedzą nad oceanem i opowiadają historie przez wiatr, fale i krzyki mew? Oto co mogłyby powiedzieć, gdyby klify mówiły:

Siadaj, dziecko, i słuchaj. Stoimy tu od 350 milionów lat. Tak, milionów. To zanim dinozaury były modne, zanim ludzie wpadli na pomysł, żeby zbudować Dublin, i zanim ktokolwiek pomyślał, że ryż można włożyć do sushi.

Codziennie patrzymy, jak Ocean Atlantycki się wścieka. Raz próbuje nas zmyć, kiedy uderza o 14-kilometrową linię brzegową, a raz się z nami droczy, a czasem daje nam tęczę, najlepiej widoczną z naszego najwyższego punktu na 214 metrze nad poziomem morza.Taka relacja – pełna pasji.

Zdarzyło się kiedyś, że maskonur osiedlił się w mojej szczelinie i urządził tam kawalerkę. Nawet nie zapytał o zgodę! Ale był uroczy, więc mu darowałem.

Mewy? Och, te nasze hałaśliwe współlokatorki… Wiecznie coś chcą. Jedzenia, atencji, dramy. Ale przyznam – bez nich byłoby tu zbyt cicho.

A turyści? Ooo, ci to dopiero! Co roku przychodzą, patrzą z zachwytem, robią zdjęcia, wchodzą do naszej kamiennej wieży O’ Brien’s Tower, szybko coś z niej zobaczyć, a potem idą na kawę, mówiąc, że 'te klify to jakieś szaleństwo’. Dziękujemy – wiemy. Trochę się staraliśmy.

A potem jeden klif mrugnął kamiennym okiem, a drugi kichnął wichurą i powiedział: Uważaj na brzeg, młody. My mamy czas. Ty masz grawitację. 😄

Chillouts: Holiday

Nareszcie! Upragnione, długo wyczekiwane dwa miesiące totalnego chilloutu — gdzie chcesz, kiedy chcesz i z kim chcesz. Nikt już Cię nie zrywa o świcie, nikt nie rzuca poleceń tonem zmęczonego belfra. Teraz to Twój czas.

Dzisiaj pewnie każdemu z uśmiechem zasalutujesz i rzucisz (niby od niechcenia) swoją angielszczyzną: Happy Holiday! Zaraz, zaraz… holiday czy vacation? Holiday, holiday, holiday... przecież to nazwa różnych świąt – Christmas Holiday, Bank Holiday… Czy wakacje to też holiday?

A jakże – ale tylko w British English. W Wielkiej Brytanii powiesz holiday zarówno o Bożym Narodzeniu, jak i o letnim urlopie.
W Stanach jednak holiday zostaje przy świętach w ciągu roku, a letnie wakacje to już vacation – niemal jak po polsku.

A teraz wybieraj – możesz wszystkim życzyć jak Brytyjczyk: Happy Holiday!,
albo jak Amerykanin: Happy Vacation! A chilloutować zwyczajnie, jak Polak… Udanych wakacji! Nie zapomnij tu zajrzeć od czasu do czasu, bo przed nami dwa miesiące wspólnego chilloutowania ⛵🏖️🌊 

Chillouts: London

To prawda, czasy się zmieniły i możliwości podróżowania są niemal nieograniczone. Kiedyś wycieczki szkolne do Warszawy czy Krakowa były szczytem marzeń, a dziś uczniowie mają okazję odkrywać takie metropolie jak Londyn – jedno z najważniejszych miast na świecie, pełne historii i kultury. A Ty miałeś już okazję być w Londynie? Oto prezentacja rolki przygotowana przez dwie uczennice z COUNTRY ENGLISH. Jesli rozpoznajesz któreś z miejsc, koniecznie podziel się wrażeniami w komentarzu!👇

Chillouts: After Exam Reflection

Dużo się działo ostatnimi czasy zarówno w realu, jak i w wirtualu, a to za sprawą wszelakich egzaminów odbywających się w szkołach oraz u nas w COUNTRY ENGLISH. Sesja egzaminacyjna powoli dobiega końca, zatem najwyższa pora na chwilę poegzaminacyjnej refleksji. Spora część uczniów doskonale radzi sobie z zadaniami testowymi, czyli tam, gdzie jest podana odpowiedź, tylko trzeba ją dobrze wybrać. Dotyczy to zarówno ćwiczeń na słuchanie jak i na czytanie ze zrozumieniem. Uczniowie wyłapują słowa klucze, a następnie ich kontekst i zaznaczają właściwą odpowiedź, w skrajnych przypadkach → strzelają, a to też trzeba dobrze umieć. 🙃 Najtrudniejszą częścią egzaminu nadal pozostają tzw. zadania otwarte, czyli zadania polegające na samodzielnym skonstruowaniu odpowiedzi. Tego typu zadania znajdują się po jednym w ćwiczeniach na słuchanie i czytanie ze zrozumieniem oraz jedno całe zadanie gramatyczne. O ile w słuchaniu dosyć łatwo jest wyłapać właściwe słowa a w czytaniu sparafrazować tekst, o tyle ułożyć zdanie poprawnie gramatycznie z podanym słowem już dla wielu stanowi duży problem. Spora ilość uczniów nadal pozostawia całe zadanie puste, niezrobione. Dlaczego? Zgodnie z moimi obserwacjami, aby zrobić zadanie gramatyczne, konieczne są dwie rzeczy. Po pierwsze: intuicja. Ilość zadań przerobionych w szkolnych podręcznikach w jakiś sposób pomaga tę intuicję gramatyczną wyrobić, aczkolwiek najlepiej jak uczeń sięga po dodatkowe, interesujące go treści w języku angielskim. Wtedy zdecydowanie łatwiej i zupełnie nieświadomie nabywa tej intuicji gramatycznej. Właśnie tacy uczniowie nie wiedzą nawet, jakiej używają konstrukcji, a radzą sobie z zadaniem gramatycznym. Po drugie: świadomość gramatyczna. Praktycznie niewielu uczniów nabywa tej świadomości gramatycznej na etapie szkoły podstawowej lub nawet średniej. Wiąże się to z umiejętnością rozpoznania konstrukcji, nazywania jej i ułożenia w poprawne zdanie. A to już potrafią najlepsi. A na koniec ważna i bardzo dobra wiadomość: wszyscy napisali maila/bloga! To zadanie wymaga sporego wysiłku i jest też wysoko oceniane, dlatego zawsze warto spróbować się za nie zabrać i ułożyć kilka/kilkanaście wartościowych zdań. Co się też udało zrobić. Każdemu z osobna gratuluję postępu w nauce i zachęcam do podejmowania dalszych wyzwań w nauce języka angielskiego. Do zobaczenia w COUNTRY ENGLISH 😎

Chillouts: Acronyms

BTW (By The Way) jak dobrze znasz slang internetowy? Pewnie im młodszy jesteś, tym lepiej. Akronimy, czyli słowa powstałe z pierwszych liter ciągu słów już na dobre zadomowiły się w środowisku social mediów. Coraz więcej osób potrafi je też sprawnie rozszyfrować. Nie ma chyba młodej dziewczyny, która nie miałaby koszulki z napisem BFF (Best Friends Forever) a chłopaków, którzy nie pisaliby LOL (Laughing Out Loud) w swoich wiadomościach. A już OMG (Oh My God) stosuje i ten młodszy, i ten starszy, czyli każdy, kto, choć na chwilę zetknął się z językiem angielskim. Poza akronimami spotykasz się też ze skrótami, a te już są do odkodowania dla bardziej wtajemniczonych. Np: Gr8 (Great) albo L8er (Later), gdzie w obydwu przypadkach zastosowano wymowę cyfry 8 (eight) żeby zastąpić ten sam dźwięk w danym wyrazie właśnie tą cyfrą. To, co? Sprawdź swoją znajomość akronimów i skrótów powyżej 👆A poniżej 👇 znajduje się ZAGADKA: co znaczy akronim na zdjęciu? Pomyśl dobrze i CU w komentarzach 👋